Obrona i rzeź Pragi 4 listopada 1794 r.

Dramatyczne wydarzenia ostatnich lat osiemnastego wieku stanowiły dla Pragi krwawy i traumatyczny okres.

Rozpoczęte w 1794 roku Powstanie Kościuszkowskie, choć od początku skazane było na niepowodzenie, obudziło w Polakach poczucie jedności narodu i zachęciło do walki zbrojnej z rosyjskim najeźdźcą. Początkowe sukcesy, które odnosiły oddziały polskie, i do których zaliczyć można na przykład udane powstanie w Wilnie, z czasem zamieniały się w pasma porażek z powodu nierównych sił i zdecydowanej przewagi liczebnej nieprzyjaciela. W ostatnich dniach października i początkowych dniach listopada stało się jasne, że powstanie zbliża się ku końcowi. Oddziałom polskim pozostało mężne bronienie stolicy przed agresorem.

Warszawska Praga w tamtym okresie stanowiła strategiczny punkt obronny miasta. Właśnie dlatego zdecydowano się w tamtym miejscu zorganizować główne linie obronne. Dramatycznej sytuacji polskich oddziałów i ich nastrojów nie polepszał fakt, że kilka dni wcześniej, w bitwie pod Maciejowicami do niewoli wzięty został Tadeusz Kościuszko, naczelnik powstania.

Podczas wielu narad polskich dowódców, co czynić wobec posuwającej się naprzód armii rosyjskiej pod dowództwem generała Aleksandra Suworowa padały różne pomysły, do których zaliczało się także całkowite poddanie miasta i wycofanie się za Bzurę. Ostatecznie jednak podjęto decyzję o bronieniu Pragi i stolicy. Generalne dowództwo na organizacją obrony przejął Józef Zajączek.

Pomimo wielu starań i poświęceń, polskie oddziały nie były wystarczająco dobrze przygotowane do walki z wrogiem. Braki widoczne były przede wszystkim w wyszkoleniu, co w parze z małą liczbą żołnierzy nie dawało praktycznie żadnych szans na sukces. Dodatkowo sprawę pogorszyło złe rozplanowanie fortyfikacji a także grunt o podłożu pisakowym, który uniemożliwiał efektywne budowanie wałów.

2 listopada wojska rosyjskie przybyły pod Warszawę, pozorując przygotowanie oblężenia. Dzień później doszło do ostrzału stolicy z baterii dział rosyjskich, które wyrządziło ogromne straty. Suworow dobrze zdawał sobie sprawę z sytuacji polskich oddziałów. Nie chciał więc czekać i marnować czasu na oblężenie miasta. Podjął więc decyzję o szturmie na Pragę i jak najszybszym zdobyciu Warszawy.

Instrukcja Suworowa do szturmu na Pragę, odczytana rano w dniu 3 listopada wieczorem, głosiła:

„[...] Pułki uszykować kolumnami kompanijnymi. Ochotnicy wraz ze swoimi dowódcami staną na czele kolumn, za nimi robotnicy. Nieść będą plecionki do zakrycia nimi wilczych dołów przed nieprzyjacielskimi umocnieniami, faszyny do zarzucenia nimi rowów oraz drabiny, aby wejść nimi na wał. Ludzie z tym sprzętem saperskim będą pod rozkazami specjalnego oficera i staną po prawej stronie kolumny. U robotników karabin zawieszony na rzemieniu na plecach. Z nimi jegrzy białoruscy i inflandzcy, oni od nich na prawo.
Podchodząc iść cicho, nie wypowiadać ani słowa, nie strzelać.
Po podejściu do umocnienia szybko rzucić się do przodu i na rozkaz krzyczeć ura!-
Kolumny ku rowowi; nie wahając się ani sekundy rzucaj do niego faszyny, schodź do niego, dostawiaj do wału drabiny, ochotnicy strzelają do głów wroga. Szybko, migiem jeden za drugim właź. Drabina za krótka? Bagnet w wał, właź na nim, drugi, trzeci. Kolega, kolegę broń! Stań na wale, obalaj przeciwnika bagnetem i niezwłocznie szykuj się za wałem.
Nie zajmować się strzelaniną, bez potrzeby nie strzelaj, bić i pędzić przeciwnika bagnetem, działaj migiem, szybko, mężnie, po rosyjsku! Trzymaj się swoich, w środku, nie oddalaj się od dowódców.
Nie wbiegaj do domów, nieprzyjaciela proszącego o łaskę oszczędzaj, nie zabijaj bezbronnych, nie walcz z babami, nie ruszaj małolatów.
Kogo z was zabiją - królestwo Niebieskie, tym którzy przeżyją sława! sława! sława!

Wieczorem tego samego jeszcze dnia przekazano jeszcze jedną instrukcję łatwiejszą do zrozumienia.

„Wal przez zasieki, rzucaj plecionki na wilcze doły, szybko biegnij, skacz przez palisady, rzucaj faszyny, wchodź do rowu, stawiaj drabiny, strzelcy oczyszczają teren kolumnom, strzelaj w głowy, kolumną przez przeszkodę na wał, wspinaj się, na wale wyciągaj się w linie, warta przy wejściach do składu prochu, otwórz przejścia dla jazdy, nieprzyjaciel ucieka do miasta, jego działa zwróć na niego, strzelaj silnie w przestrzeń ulic [...], rozkaz wchodzić do miasta - rżnij nieprzyjaciela na ulicach! jazda rąbie, do domów nie wchodzi, bij na miejscu otwartym, szturmuj, gdzie nieprzyjaciel się zamknął, zajmuj otwartą przestrzeń, stawiaj warty, niezwłocznie rozstawiaj posterunki przy bramach, piwnicach i magazynach, nieprzyjaciel się poddał - oszczędź, mur wzięty - po łup"

Obrona Pragi

4 listopada 1794 r. o godz. 5 nad ranem w górę poszły rakiety rosyjskie szturm stał się faktem. Rosyjskie kolumny szturmowe podeszły do polskich zapór bez strat i rozpoczęły je pokonywać. Gen. Zajączek wyraźnie stwierdza „[...] o godz. 6 z rana [...] wystrzały z ręcznej broni na lewym skrzydle od Jasińskiego dowodzonym słyszeć się dały. Zajączek pobiegł tam natychmiast i widział rozpoczęty ogień na całym łańcuchu wzgórków piaszczystych przed okopem, strzelcami osadzonym. Zbliżając się coraz bardziej do okopu lewego skrzydła spotkał kilka plutonów żołnierzy polskich, które już z placu pierzchały, zwrócił ich i dalej z nimi pobiegł gdy znowu inne ujrzał; w przekonaniu, że to pierzchający żołnierze, podskoczył ku nim w celu zwrócenia ich do okopu, ale w ten moment wymierzony ku niemu wystrzał dał mu poznać, że to byli Moskale”.

Widać wyraźnie iż przebieg obrony Pragi, na ile możemy ją odtworzyć, wyraźnie świadczy, że podjęto ją z przyczyn politycznych, a nie wojskowych. Z tego ostatniego punktu widzenia była ona nie do zrealizowania. Dlatego też Tomasz Wawrzecki do końca z uporem nalegał na podjęcie akcji zaczepnej przeciwko Prusakom. A jeśli idzie o Pragę, to 4 listopada o godz. 2 podjął decyzję jej ewakuacji. W kilka godzin później rozpoczęło się uderzenie rosyjskie...

Dobrze zorganizowane oddziały rosyjskie przeprowadziły zmasowany atak głównie na północną część fortyfikacji, która bronił się pod dowództwem generała Jakuba Jasińskiego. Dramatyczna walka polskich żołnierzy, heroizm i poświęcenie nie starczył do zatrzymania nieprzyjaciela, który swoje poczynania skierował ku mostu, umożliwiającemu wtargnięcie do miasta.

Bohaterska obrona polskich oddziałów, między innymi w reducie „Zwierzyniec” to jedne z najbardziej dramatycznych wydarzeń w dziejach osiemnastowiecznej Rzeczpospolitej.

Wojska rosyjskie straciły podczas szturmu do 500 zabitych i 2 tys. rannych. Jest to dużo. Straty świadczą o tym, iż rosyjski rzut szturmowy napotkał na silny opór. Była więc obrona i to miejscami uporczywa. Straty polskie w zabitych w walce wyniosły zapewne też ok. 500 żołnierzy i do 2 tys. rannych. Suworow tak przedstawił straty polskie w meldunku do Rumiancewa z 7/18 listopada: „z tej ogromnej uratowało się zaledwie 800, ponieważ ciał zabitych policzono 13340, do niewoli wzięto 12 860, z których do 10 tys. puszczono do domów, a ponad 3 tys. zmarło z ran lub utonęło. Wśród obrońców było ok. 4 tys. mieszczan warszawskich, z nich uratowało się tylko 80.[...]".

Nie będziemy w tym miejscu rozważać struktury strat, stwierdzimy tylko, iż Polaków poległo w walce do 500 żołnierzy, ranni jak widać „zmarli", pozostaje ponad 12,5 tys. wymordowanych po walce - to przede wszystkim ludność cywilna. Była to zemsta za „bunt" Polaków, za „urażenie" prześwietnej monarchini.

Rzeź Pragi

Po całkowitym przełamaniu oporu, wojska rosyjskie dokonały masakry na ludności cywilnej Pragi. Dziś tamte wydarzenia znane są jako „rzeź Pragi. Fakt ten, a także dramatyczna sytuacja pozostałych obrońców sprawiły, że stolica kapitulowała i 5 listopada wojska rosyjskie opanowały całą Warszawę.

Jeszcze przed bitwą 30 października 1794 r. Suworow tak pisał do gen. hr. Schwerina: „zgnieść ich doszczętnie [Polaków], a dla budzącego zgrozę widoku wiarołomnej stolicy zatknąć tam sztandary najpotężniejszej monarchini - taki jest wielki cel". Zaś w późniejszym meldunku napisał: „Straszny był przelew krwi. Każda piędź ziemi na ulicach pokryta była przez ciała poległych. Wszystkie place zasłane były ciałami; ostatnie i najstraszniejsze zniszczenie miało miejsce na brzegu Wisły, na oczach mieszkańców Warszawy. To zgubne dla nich widowisko przyprawiło [ich] o drżenie, a nasza polowa artyleria, która podeszła do brzegu [Wisły] działała tak skutecznie, iż zwaliła wiele domów, a jeden pocisk padł w czasie posiedzenia tak zwanej ich najwyższej rady [tzn. RNN], od czego obecni się rozbiegli [...]. Tak więc niczym uderzeniem pioruna rozbite zostało posiedzenie owego bezprawnego zgromadzenia [...]. Na Pradze ulice i place zasłane były ciałami zabitych, krew płynęła potokami. Skrwawiona Wisła swym szybkim prądem niosła ciała tych, którzy szukając w niej schronienia, potonęli. Widząc ten straszny widok zadrżała ta wiarołomna stolica".

W meldunku do przełożonych pisze się to, co jest im miłe, ale też trochę między wierszami, bo Katarzyna II to „oświecona" monarchini, a więc nie mówi się otwarcie o rzezi. Dlatego oddamy głos dwóm oficerom rosyjskim. Gen. Lew Nikołajewicz Engelhard - na Pradze pułkownik, dowódca pułku grenadierów syberyjskich i bezpośredni świadek wypadków - tak opisał to zdarzenie:
„Ażeby wytworzyć sobie prawdziwy a straszny obraz szturmu tego po jego ustaniu, trzeba było być jego naocznym świadkiem. Do samej Wisły na każdym kroku spotkać się dawali zabici i umierający różnego stanu ludzi; na brzegu rzeki piętrzyły się stosy żołnierzy, cywilnych, Żydów, księży, zakonników, kobiet i dzieci. Na widok tego wszystkiego serce zamierało w człowieku, a obmierzłość obrazu duszę jego oburzała. W czasie bitwy człowiek nie tylko nie czuje w sobie żadnej litości, ale rozzwierzęca się jeszcze, lecz morderstwa po bitwie, to hańba".

Inny oficer Johan Seume przedstawił rzeź w oparciu o przekaz płk. Christofora Andrejewicza Liwena, dowódcy pułku muszkieterów tulskich.

„Pułkownik Lieven, który podczas szturmu dowodził pułkiem, a później przez jakiś czas był komendantem placu na Pradze, odpowiadał mi, że sam pod koniec starcia napotkał na grenadiera, który w lewej ręce miał karabin i każdego Polaka bez wyjątku nadziewał na bagnet, nie przepuszczał nawet ciężko rannym i siekierą, którą miał w prawej ręce, głowy rozbijał ciosem łaski Pułkownik [Lieven] potępił jego nieludzkość i powiedział mu, iż może zabijać uzbrojonych, ale nie rannych i biednych bezbronnych. E panie - odpowiedział rozwścieczony - oni wszyscy są psami, walczyli przeciwko nam i muszą zginąć.

Pruski komisarz prowiantowy pisał: „Widok Pragi był okropny, ludzie obojej płci, starcy i niemowlęta u piersi matek pomordowane leżały na kupie; krwią zbroczone i obnażone ciała żołnierzy, połamane wozy, pozabijane konie, psy, koty nawet świnie. Tu i ówdzie drgały jeszcze członki umierających. Całe miasto Praga stało w płomieniach i w dymie, a dachy zawalały się z trzaskiem, któremu odpowiadało przeraźliwe wycie kozaków, klątwa rozjuszonego żołdactwa. Kupami leżały krwią zbroczone trupy zwycięzców [...] Nikt dotąd nie odważył się pokazać na Pradze; przybyło wprawdzie kilku chciwych zysku Żydów, ale tych kozacy zaraz pochwyciwszy za nogi, tłukli łbami o mur, aż mózg wytrysnął, po czym znalezione pieniądze dzielili między siebie. Za 35 złotych i srebrnych zegarków zapłaciłem 35 rubli. Pełen kapelusz połamanego srebra dostałem za 2 ruble".

Gen. Kinsky przekazał współczesnym, ale i nam, taką uwagę: „[...] należy odciągać ludzi od osobistej zawziętości zamieniającej się w okrucieństwo, z tym wszystkim napawać trzeba żołnierzowi największą zawziętość ku broniącemu się i uzbrojonemu nieprzyjacielowi, przekonywując go oraz że złe obejście z poddającymi się jest znakiem ostatniej podłości, że taki żołnierz okrutny i nie wstydliwy nie godzien społeczeństwa dobrze myślących, wart hańby i kary, niewielka sztuka zarżnąć bezbronnego, tchórza tylko jest dziełem zakładającego rycerstwo swoje w możności chlubienia się: ja także człowieka zabiłem". To odnosiło się do żołnierzy przeciwnika. A jeśli idzie o ludność?

„Mieszkańców w nieprzyjacielskim kraju nie mieć za nieprzyjaciół - pisze Kinsky - całą ich wina, że cierpieć muszą; czułość i tkliwość komenderującego stanowi w tej mierze słuszność prawidła".

W rozkazie Suworowa do szturmu na Pragę znajdowało się takie pouczenie dla żołnierzy. Ale to były słowa. W praktyce natomiast miał miejsce masowy mord.


BM/TP

Więcej na ten temat


Galeria


Wasze komentarze

64x64

demos napisał:

Pinokio wypowiadasz się jak typowa sowiecką czy nazistowska tuba. Wszelkie zbrodnie wojenne należy tłumaczyć zemsta za cos itd Wytłumacz mi tylko co ta dzicz moskalska robula jeszcze na Pradze. Oczywiście byli tu zapewne z zemsty za rzeź Moskwy sprzed 200 lat.
2015-01-27 21:26
64x64

xxx napisał:

Pinokio, jedno pytanie: Co Rosjanie robili w Warszawie? Skąd się wzięli i czego szukali? Jakby siedzieli w swoim kraju, nikomu by nic złego się nie stało.
2014-08-31 21:23
64x64

pinokio napisał:

jak zwykle przesada ,bardzo szybko wyciagnieto skrajne wnioski ,suworow mogl pisac co mu sie podobalo zawyzyc straty polakow ,by uzasadnic swoje wysokie straty ,a co z ksiegami parafialnymi ,mogilami poleglych,itp .ci rozsadni historycy mowia i kilku tysiacach rzezi pragi.ale zapomnieliscie napisac tradycyjnie ,ze dzielny lud warszawy wyrznal wszystkich jencow rosyjskich ,np ,nadziewajac zywcem na palacowe ogrodzenia ,w okrutny sposob zaito ciezko rannego kniazia gagarina wbijajac rozgrzana do czerwonosci sztabe zelaza w brzuch.a warszawe zdobywaly te pulki ,ktore poniosly najwieksze straty z rak warszawiakow ,teraz wiecie czemu sie zemscili.tak trzeba uczyc historii.
2014-04-05 14:25
64x64

taa napisał:

Dlaczego dziś niszczy się i wyśmiewa wszelkie przejawy patriotyzmu? Zwalcza się nacjonalizm utożsamiając go z faszyzmem? Co ma, więc wspólnego miłość i nienawiść? Ludzie wyśmiewający polskość albo wstydzą się swego pochodzenia lub oczekują profitów wynikających ze stania się tzw. "obywatelem europy". Co ma wspólnego agresja niemieckich faszystów z obroną Ojczyzny i Narodu przez polskich nacjonalistów; bo jak inaczej nazwać ludzi oddających życie w obronie granic swojego państwa i wolności. Przecież nacjonalizm to miłość do własnej Ojczyzny i równoprawne współdziałanie z obcymi. Dlaczego więc słyszy się kłamstwa o nacjonalistach? Dlaczego obraża się ludzi, którzy od czasów królów poprzez powstania przelewali krew za wolną, suwerenną i niezależną Polskę? Nacjonalizm powinien, więc być wciąż podstawą, bodźcem napędowym w działaniach polityków wybranych ze swojego narodu. Podobnie jak patriotyzm, którego obecnie trudno poszukiwać w szkołach, biurach i urzędach.
2013-11-14 14:07
64x64

pablo napisał:

Zdaje się, że to dzięki takim jak tadpiotr@wp.pl mamy tylu bohaterów na cmentarzach. Tchórzów i mącicieli nam nie potrzeba.
2013-03-15 12:31
64x64

Tomasz napisał:

Bez tych bohaterów na cmentarzach nie byłoby nas...
2013-01-11 14:48
64x64

siara napisał:

Jak to dobrze, że mam inne zdanie niż poprzednik POlszewik. Mordują mordercy. Są ludzie, którzy żyją po to aby jeść i sr.ć. Do tego żyją w nieświadomości innych rzezi dokonywanych przez inne armie.
2012-11-26 08:17
64x64

tadpiotr@wp.pl napisał:

Polak przed szkoda i po szkodzie głupi. Co z tego że ludność bohatersko walczyła kiedy dowództwo było do bani. Proszę popatrzeć na państwa zachodnie Francja , kraje Beneluksu, a chociażby i sąsiednia Czechosłowacja widząc bezsens walki poddały się. Uniknięto w ten sposób zniszczeń miast i ofiar w ludziach. Polacy natomiast walczą za bezdurno. Cmentarze pełne są bohaterów.
2012-06-12 18:14

Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Twoja-Praga.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii

Polub nasz fanpage i bądź na bieżąco

Polecamy

Bezpłatne ogłoszenia