Kampania „Nie toleruj, powiadom”

23.09.2011
Trwa kampania „Nie toleruj, powiadom”, której celem jest ograniczenie liczby aktów wandalizmu w komunikacji miejskiej.

To nasza wspólna sprawa


Z chuliganami i wandalami można wygrać tylko w jeden sposób – poprzez zaangażowanie. Nie można przechodzić obojętnie obok tego problemu, bo nas osobiście nie dotyczy. Dotyczy i to bardzo – na usuwanie szkód „idą” bowiem nasze podatki…

Dlaczego niektóre osoby z premedytacją niszczą cudze mienie? Specjaliści wskazują na nieumiejętność rozładowywania emocji, negatywne wpływy wychowania i rówieśników, brak zainteresowań... Zwracają także uwagę na społeczne podłoże problemu – na wzrost agresji wokół nas i brutalizację języka.

dr Katarzyna Kłosińska, Uniwersytet Warszawski, sekretarz Rady Języka Polskiego

Mówienie jest  nieodłącznym elementem zachowania się człowieka – jeśli ktoś jest kulturalny „w ogóle”, to na ogół jest też kulturalny językowo. Jeżeli mamy wpojone pewne zasady kultury, przede wszystkim żeby szanować innych  – bo na tym się opiera kultura bycia między ludźmi – to również w sposób językowy będziemy ten szacunek okazywać, albo przynajmniej nie będziemy okazywać braku szacunku.

Obecnie normy się bardzo rozluźnione,  wystarczy przejść ulicą czy skorzystać z komunikacji – uszy więdną. Używanie wulgaryzmów jest wkraczaniem w intymność innych ludzi i zalewanie ich językowym szambem. 

Język się brutalizuje, widać to w polityce, w programach telewizyjnych, w tabloidach itp. – zdarza się, że dla utrzymania dramaturgii poniża się ludzi; częste jest też używanie ostrego słownictwa – po to, by wywołać emocje.

Taki język funkcjonuje w dużym obszarze życia publicznego i taki model komunikowania się jest utrwalany. Ale, jak wiadomo, wszelkie normy, wzorce wynosimy z domu, podstawą wychowania zawsze jest dom.  Jeśli ktoś z domu wyniósł szacunek dla drugiego człowieka i elementarne zasady kultury, to nie będzie czerpał z mediów czy „z ulicy” tych negatywnych wzorców.  

dr Konrad Maj, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej w Warszawie

Ludzie, widząc wandali, myślą sobie często: „to nie moja sprawa”, „nie do mnie należy interwencja”, „to przecież nie mój przystanek”, „policja jest od tego”, „to tylko głupie, młodzieńcze wybryki”.

Nieprawda!

Dopóki nie zrozumiemy, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za nasze otoczenie, dopóty będziemy narzekać na pomalowane siedzenia w środkach komunikacji czy zniszczone przystanki. Jednak bardzo trudno walczyć ze zorganizowaną grupą wandali. Z wandalizmem jest, jak z groźną chorobą zakaźną – szybko staje się coraz bardziej zaawansowana i dotyka coraz większej liczby ludzi. Jeden wandal potrafi w mgnieniu oka „zarazić” kilka osób, a te kolejne... Tylko szybkie, niezwłoczne reagowanie ma szanse wyeliminować ten problem. Badania pokazują, że większość recydywistów zaczynało swoją „karierę” od niszczenia mienia. Zahamowanie fali wandalizmu jest więc w istocie zahamowaniem rozwoju groźnej przestępczości we wczesnej fazie.
Nie można oswajać się z widokiem zdewastowanych ławek, środków komunikacji czy klatek schodowych. Im bardziej dane zjawisko jest rozpowszechnione, tym bardziej wydaje się normalne. A normalne staje się szybko akceptowane - z upływem czasu problem przestaje być spostrzegany jako problem. Zdewastowane miejsca momentalnie stają się wylęgarnią patologii, dają jej schronienie, przyciągają margines, który dobrze się w nich czuje, a jednocześnie odstraszają przykładnych obywateli. Ciężko jest później taką zagarniętą przez wandali przestrzeń odzyskać.
Nie bez przyczyny ważnym powodem, dla którego część osób woli korzystać z własnego samochodu niż z środków komunikacji publicznej jest estetyka i komfort jazdy. Trudno jest zmienić takie postawy. Zniszczony tramwaj czy autobus może rozsiewać „wirusa wandalizmu” we wszystkich odwiedzanych dzielnicach, nawet tych najlepszych, do tej pory odpornych. Wirusa przywożą często młodzi ludzie wracający do swych domów, zainspirowani „twórczością” innych kolegów w środkach transportu  publicznego. I tak nagle zaczyna się niszczenie czyściutkiego do tej pory przystanku, potem pobliskiej ławki, następnie zadbanego dotąd pomnika. Aż dewastacja trafi pod twój blok. Nie można pozwolić na „zarażanie” kolejnych przestrzeni przez wandalizm. Wystarczy jedno graffiti, aby zaraz pojawiło się kolejne; wystarczy jedna rozbita szyba, aby zaraz wybito kolejne.
Wystarczy też jeden telefon na policję czy do straży miejskiej, aby zatrzymać wandalizm, a nawet - rozwój poważnej przestępczości.

Partnerzy:
www.ztm.waw.pl        www.facebook.pl/ztm.warszawa

Źródło: ztm.waw.pl


Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Twoja-Praga.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii

Polub nasz fanpage i bądź na bieżąco

Polecamy

Bezpłatne ogłoszenia