List: Dzień bez Samochodu

27.09.2014
Prezentując obywatelską postawę, zatroskany o środowisko naturalne a może nawet trochę patriotycznie pragnąc przyczynić się do bojkotu rosyjskiej ropy (jak nie zatankuję to oni nie zarobią) 22 września dzierżąc w dłoni prawo jazdy i dowód rejestracyjny pojazdu, które to dokumenty uprawniały mnie do przejazdu w tym dniu bez biletu, udałem się dziarskim krokiem na przystanek komunikacji miejskiej.

Tramwaj na Pradze Północ











Przekonany o słuszności decyzji pozostawienia auta w garażu już z daleka uśmiechałem się szeroko do kłębiącego się na wysepce tłumu takich jak ja. To znaczy tak myślałem - że takich jak ja - choć nikt dziwnym trafem uśmiechu nie odwzajemniał. Przeciwnie, wszyscy stali naburmuszeni, wbijając wzrok w chodnik. Mnie również uśmiech jednak szybko spełz z twarzy, gdy tuż przed moim nosem zamknęły się drzwi i tramwaj odjechał. Trudno, pomyślałem - moja wina. Nie sprawdziłem rozkładu jazdy to i nie zdążyłem. Nic to, następny za kilka minut. Tym razem wsiadłem. Gdy wysiadłem podążyłem na przystanek tym razem autobusowy, by się przesiąść, gdyż przecież jedną linią do pracy nie dojadę.

Niedługo jednak było mi dane rozkoszować się widokiem postępujących w szalonym tempie prac przy budowie drugiej linii metra, jako, że pojazd niespodziewanie skręcił zupełnie nie tam gdzie chciałem jechać. Cóż, wysiadłem i jeszcze raz w duchu skarciłem się za niefrasobliwość - znów nie sprawdziłem rozkładu jazdy a przecież wszystko teraz rozkopane, to normalne, że jest objazd.

Wróciłem do głównej ulicy, wsiadłem w następny autobus. Niestety i ten po kilkudziesięciu metrach skręcił - tyle, że w przeciwną stronę. Tym razem troszkę się zirytowałem. Ostatni zatem etap podróży postanowiłem przebyć na piechotę. W końcu i tak byłem już spóźniony.

Podróż powrotną wspominam dobrze. Wiedziałem już czego się spodziewać i zawczasu postanowiłem urządzić sobie mały spacer. Nie będę przecież ryzykował podróży w nieznane. Dotarłem do tramwaju. Tym razem nie uciekł ani nie skręcił gdzie nie potrzeba. Całą trasę grzeczniutko odbyłem kołysząc się równomiernie w rytm zrywów i hamowań motorniczego, wisząc w skłębionym nad grupą emerytek, które jeszcze na przystanku wyprzedziły mnie w biegu do pojazdu i teraz okupując wszelkie dostępne miejsca opowiadały sobie o swoich schorzeniach reumatycznych. Co i tak było mniej traumatycznym przeżyciem niż zionący mi na plecach alkoholowy oddech miejscowej grupy mężczyzn, używających powszechnie znanych przerywników jako podstawy konstruowania zdań. Albo sympatyczny z wyglądu pan, który jeszcze na przystanku palił papierosy i mocno nimi cuchnący stał koło mnie całą drogę. Albo grupa osiłkowatych młodzieńców na końcu wagonu rzucających uważne spojrzenia na każdy wyjmowany przez pasażerów telefon komórkowy. Na szczęście żadne z tych urządzeń, z moim włącznie, nie okazało się godne ich uwagi.

Uff, wysiadłem. Najgorzej nie było. Całe szczęście, że następny Dzień Bez Samochodu dopiero za rok :)
 

Jednodniowy pasażer


Wasze komentarze

64x64

Piast napisał:

Mnie bardziej irytuje to, że tramwaje Al. Waszyngtona jeżdżą dwójkami - jeden peny i drugi zaraz za nim pusty. Potem dłuższa przerwa. Wolę też brak informacji o przystankach niż błędną czytaną przez automat... Poza tym tempo jazdy tramwajów na moście Poniatowskiego przekonuje mnie do coraz częstszego korzystania z samochodu...
2014-09-27 21:16
64x64

asia napisał:

No dla mnie to codziennosc:))))
2014-09-27 20:51
64x64

normalna napisał:

Facet puknij się w głowe nic Ci nie pasuje bo jesteś zamknięty w swoim świcie i bez auta masz prawie panike ,pewnie te babcie by Cie zjadły i inni ludzie też ,wreście świat innych ludzi zobaczyłeś
2014-09-27 14:26

Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Twoja-Praga.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii

Polub nasz fanpage i bądź na bieżąco

Polecamy

Bezpłatne ogłoszenia